Praca terapeutyczna on-line
Nie będę pozorować neutralności. Od razu na początku wyznam, że nie lubię pracować online. Uważam też, że jest to gorsza – bo uboższa – forma pracy terapeutycznej i unikam jej, jak mogę. (Bywa, że koledzy zarzucają mi zacofanie.) Zarazem zdaję sobie sprawę, że – dziś jeszcze względnie nowa i często przyjmowana z entuzjazmem – będzie się szerzyć w terapeutycznym świecie, aż w końcu stanie się codziennością, może nawet zyska przewagę i nikogo już nie będzie dziwić. Zamiast więc, jak to jest w zwyczaju starców i staruszek, narzekać na nowinki techniczne i wielbić dobre, stare czasy, postanowiłam, z lekka zachęcona przez Redaktora Naczelnego, zadbać o odrobinę refleksji nad zmianą.